Zakaz chowu zwierząt gospodarskich w klatkach ma poparcie polityków, naukowców, a nawet producentów i sprzedawców. Ekonomiści zwracają jednak uwagę na problemy, jakie spowoduje - informuje we wtorek "Rzeczpospolita".
Gazeta zwraca uwagę, że w całej Unii setki milionów zwierząt hodowlanych przez całe życie uwięzionych jest w małych klatkach.
- To nie tylko kury nioski, ale i króliki, świnie, przepiórki, kaczki i gęsi. Tymczasem aż 94 proc. mieszkańców Europy uważa, że ochrona dobrostanu zwierząt hodowlanych jest ważna, a 82 proc. wskazuje, że zwierzęta te trzeba lepiej chronić
Dlatego - jak przypomniano - w 2018 r. ruszyła zapoczątkowana przez fundację Compassion in World Farming Europejska Inicjatywa Obywatelska "Koniec epoki klatkowej".
"Fundacja wraz ze swoim polskim oddziałem i 170 organizacjami z całej Europy zebrała już niemal 1,4 mln podpisów i złożyła w Komisji Europejskiej. W Parlamencie Europejskim odbyło się już publiczne wysłuchanie przedstawicieli inicjatywy. Poprzedza ono ostateczną decyzję KE w sprawie europejskiego zakazu chowu klatkowego" - informuje "Rz".
Dziennik zauważa, że inicjatywa została dobrze przyjęta.
- Mamy wiele funduszy unijnych, które można wykorzystać na odchodzenie od chowu klatkowego na rzecz alternatywnych metod hodowli. Jest pełne poparcie Komisji dla takiej transformacji – zadeklarował cytowany przez "Rzeczpospolitą" Janusz Wojciechowski, unijny komisarz UE ds. rolnictwa. Nie wiadomo jeszcze, kiedy by do niej doszło i ile by kosztowała.
- Chcielibyśmy zobaczyć taki zakaz od 2027 r. To decyzja, która zrewolucjonizuje polskie i europejskie rolnictwo
- Wiemy, że bezklatkowe systemy hodowli są możliwe do wprowadzenia, są opłacalne i co więcej, z dobrym skutkiem stosowane już w wielu krajach w Europie – dodaje.
- Tych zmian nie unikniemy – uważa Jakub Olipra, ekonomista Banku Credit Agricole Polska.
- Ale one będą miały konsekwencje finansowe – dodaje. Przekonuje, że w swoich wyborach zakupowych konsumenci kierują się głównie ceną.
- Zakaz chowu klatkowego oznacza wyższe koszty produkcji, co przełoży się na ceny na półkach sklepowych – mówi Jakub Olipra. Np. jaja z wolnego wybiegu są droższe niż jaja z chowu klatkowego o ponad 30 proc.
Sceptyczny wobec całej idei jest były wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński.
- Zakaz może oznaczać spadek produkcji żywności w Unii i wzrost importu z krajów, które nie przejmują się tak losem zwierząt - mówi "Rzeczpospolitej".