Po napaści Rosji na Ukrainę, wojskowi weterani z różnych zakątków świata natychmiast zgłosili chęć walki ze zbrodniarzami zabijającymi cywilów. Po utworzeniu Legionu Międzynarodowego - walczącego u boku ukraińskich żołnierzy, w jego szeregi wstąpiły tysiące mężczyzn. Wśród nich zapewne są Polacy, choć oficjalnie tego nie potwierdzono. Niektórzy wyjechali bowiem na „własną rękę” – niby powinni poczekać na formalną zgodę służb, ale procedura zajmuje sporo czasu. Którego w obecnej sytuacji brakuje.
Nad ranem 24 lutego Rosja zaatakowała Ukrainę. Wojna trwa już niemal trzy tygodnie i codziennie dochodzi do zbrodni popełnianych przez żołnierzy Putina. Ostrzeliwują korytarze humanitarne z ewakuowanymi cywilami, bombardują szkoły i szpitale, mordują bezbronne dzieci. Z ich ręki zginęły już setki niewinnych ofiar.
Chociażby kilka dni temu Rosjanie przeprowadzili rakietowy atak na szpital położniczy w Mariupolu, a takich potworności Ukraińcy doświadczają dosłownie każdego dnia.
Przerażające informacje, dokumentowane makabrycznymi zdjęciami i filmami docierającymi z Ukrainy, wstrząsnęły ludźmi na całym świecie, którzy w różny sposób starają się pomagać ofiarom rosyjskiej napaści. Zareagowało także wielu weteranów w przeszłości biorących udział w rozmaitych konfliktach wojennych i nierzadko mieszkających w odległych zakątkach globu – natychmiast zgłosili gotowość do walki z rosyjskim okupantem.
Gdy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński ogłosił utworzenie Legionu Międzynarodowego, błyskawicznie odpowiedziało tysiące żołnierzy. W oficjalnych komunikatach z ostatnich dni wynika, że Legion liczy już około 20 tysięcy ochotników z ponad 50 krajów. Nie brakuje wśród nich żołnierzy z krajów sąsiadujących z Ukrainą i większości państw Europy, ale są również Amerykanie, Kanadyjczycy, ktoś wypatrzył na jednym z mundurów brazylijską flagę. Co ważne, stworzony został nawet oddział białoruski – w sprzeciwie do działań Aleksandra Łukaszenki wspierającego zbrodnicze działania Putina.
Kilka dni temu agencje informacyjne na całym świecie podały, że armię ukraińską wsparł jeden z najsłynniejszych snajperów. Kanadyjczyk ukrywający się pod pseudonimem „Wali”, to weteran wojen w Afganistanie i Iraku, walczył również z terrorystami z tzw. państwa islamskiego. Do legendy przeszła jedna z jego akcji, gdy zneutralizował cel z ponad 3,5 kilometra.
Głośnym echem obiła się również decyzja 19-latka należącego do regimentu ochraniającego królową Elżbietę. Młody Brytyjczyk porzucił służbę i poleciał na Ukrainę, aby walczyć z Rosjanami. Zresztą nie był jedynym żołnierzem z Wysp, którzy zdecydowali się na taki krok. To wywołało reakcję tamtejszego ministerstwa obrony, które zagroziło konsekwencjami dla osób podejmujących podobne kroki.
To jednak nie zniechęca żołnierzy chcących pomóc cywilom bombardowanym przez Rosjan. Ukraińcy utworzyli specjalną stronę internetową https://fightforua.org/ z informacjami dla cudzoziemców, którzy chcieliby wstąpić do Legiony Międzynarodowego. Doradzają by najpierw skontaktować się z ambasadą Ukrainy w swoim kraju, żeby ustalić jakie dokumenty i sprzęt są potrzebne lub zalecane. Następnie odbywa się rozmowa z attache wojskowym i uzyskuje się wizę u konsula. Potem należy złożyć wniosek o przyjęcie do służby w ukraińskich siłach zbrojnych.
Oczywiście, bardzo często pada pytanie ilu Polaków walczy już na Ukrainie. Bo nie ma żadnych wątpliwości, że tacy są – potwierdzają to chociażby osoby zaangażowane w pomocy w podobnych wyjazdach. Oficjalnych danych jednak brakuje. Czy oni także narażają się na prawne konsekwencje?
Istnieje bowiem art. 141 Kodeksu karnego, który dotyczy Polaków podejmujących służbę w obcym wojsku:
- § 1. Kto, będąc obywatelem polskim, przyjmuje bez zgody właściwego organu obowiązki wojskowe w obcym wojsku lub w obcej organizacji wojskowej, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
- § 2. Kto przyjmuje obowiązki w zakazanej przez prawo międzynarodowe wojskowej służbie najemnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
- § 3. Nie popełnia przestępstwa określonego w § 1 obywatel polski będący równocześnie obywatelem innego państwa, jeżeli zamieszkuje na jego terytorium i pełni tam służbę wojskową.
Co więc żołnierze powinni zrobić, aby pomóc walczącym Ukraińcom, ale w sposób zgodny z polskim prawem. Szczegółowo określają to stosowne przepisy. Konieczne jest złożenie wniosku o zgodę na służbę w obcej armii. W przypadku byłych żołnierzy zawodowych powinien on trafić do Ministerstwa Obrony Narodowej, a cywile zwracają się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Niestety, to dość czasochłonna procedura, bo nie tylko trzeba czekać na decyzje urzędników, ale również zgromadzić pokaźny plik dokumentów. Chociażby zaświadczenie o niekaralności, braku podatkowych zaległości, czy innych długów. Co kluczowe - trzeba mieć uregulowany stosunek do służby wojskowej, ale równocześnie nie można być żołnierzem w czynnej służbie.
Jest jeszcze jeden przepis, który całkowicie nie przystaje do obecnej sytuacji. Wniosek o zgodę na służbę w obcej armii trzeba złożyć na trzy miesiące przed jej rozpoczęciem.
Spełnienie tych warunków jest niemożliwe do spełnienia przez Polaków, którzy chcą już teraz walczyć z rosyjskim okupantem. Dlatego pojawiają się różne propozycje na uproszczenie procedury. Na nie jednak trzeb znowu czekać…