Niemiecki cios w rosyjski gaz. Nord Stream 2 będzie podlegać prawu UE!

Wniosek Nord Stream 2 o wyłączenie projektu spod europejskiego prawa został odrzucony przez niemiecką agencję federalną. - Presja miała sens, niemiecko-rosyjski zamysł się nie powiódł, wyłączenie spod unijnej dyrektywy gazowej w cieniu koronawirusa okazało się politycznie zbyt kosztowne - skomentował europoseł Jacek Saryusz-Wolski. Gazprom może jeszcze próbować kończyć gazociąg własnymi siłami, ale opłacalność projektu w związku z decyzją niemieckiego regulatora znacząco spadła.

Niemiecki regulator Bundesnetzagentur odrzucił wniosek spółki Nord Stream 2 AG o wyłączenie gazociągu Nord Stream 2 spod dyrektywy gazowej - donosi ekonomiczny dziennik Handelsblatt. Powodem ma być fakt, że rosyjski gazociąg nie spełnia wymogów ustawy o przemyśle energetycznym dotyczących zwolnienia z regulacji z powodu braku ukończenia.

Zwolnienie jest zastrzeżone dla rurociągów oddanych do użytku do maja 2019 r. Nord Stream 2, którego budowa w związku z amerykańskimi sankcjami została wstrzymana w grudniu 2019 r. argumentował jednak, że terminu ukończenia nie należy interpretować wąsko. 

Należąca do Gazpromu spółka Nord Stream 2 AG stoi na stanowisku, że kiedy weszła w życie nowa dyrektywa w sprawie wewnętrznego rynku gazu, dokonano już miliardowych inwestycji, ufając poprzedniej sytuacji prawnej, dlatego ukończenia inwestycji nie należy rozumieć  wyłącznie w sensie strukturalno-technicznym, ale ekonomiczno-finansowym. Niemiecka agencja odrzuciła jednak ten argument Rosjan.

Takie rozwiązanie jest zbieżne z głosami płynącymi zarówno z Warszawy, jak i wielu innych stolic Europy Środkowo-Wschodniej.

Sytuacja jest o tyle ciekawa, że decyzja Bundesnetzagentur zbiegła się w czasie z przybyciem Akademika Czerskiego, jedynego rosyjskiego statku zdolnego do ukończenia Nord Streamu 2 na Morze Bałtyckie. Podróż z portu w Nachodce nad Morzem Japońskim zajęła jednostce blisko trzy miesiące. Jak twierdzi część ekspertów, przez ten czas statek starał się unikać kolejnych amerykańskich sankcji klucząc po morzach i oceanach świata, bezustannie zmieniając destynacje swojej podróży. 

Obecnie płynie już jednak w stronę Kaliningradu, gdzie w  stoczni Jantar mógłby zostać przygotowany do prac przy Nord Streamie 2. Wydaje się, że próba kończenia inwestycji własnymi siłami była pierwotnym zamiarem Gazpromu, po opuszczeniu terenu budowy przez obawiającą się obostrzeń USA, szwajcarską firmę Allseas.

CZYTAJ WIĘCEJ: Moskwa może podjąć próbę dokończenia Nord Streamu 2

Decyzja niemieckiego regulatora stawia jednak pod znakiem zapytania przyszłość rurociągu na dnie Bałtyku. Zastosowanie zasad europejskich regulacji do Nord Stream 2 oznacza, że operatorzy gazociągu na niemieckim terytorium Morza Bałtyckiego muszą przyznać podmiotom trzecim dostęp do niego, a opłaty za korzystanie z gazociągu byłyby kontrolowane przez organ regulacyjny.

Co więcej, producent gazu i operator odcinka rurociągu nie mogli by być tą samą spółką. W ten sposób Gazprom utraciłby znaczną część kontroli nad projektem i dochodów z niego płynących. Do tego dochodzi  zagrożenie dalszymi sankcjami ze strony USA, w praktyce uniemożliwiające potencjalnym klientom zakup gazu przesyłanego Nord Streamem 2. 
 

Źródło

Skomentuj artykuł: