Prezent mikołajkowy dla emerytów i rencistów

Dobre wiadomości dla emerytów i rencistów pojawiły się tuż przed tradycyjnymi Mikołajkami - mogą obecnie więcej dorobić, a w przyszłym roku czeka ich podwyżka świadczeń.

Waloryzacja emerytur i rent odbywa się co roku. Jej celem jest wyrównanie inflacji, która w tym roku jest wyjątkowo wysoka. Emeryci i renciści dostają podwyżki świadczeń, żeby nie odczuli podwyżek cen - czekają więc na rządowe decyzje bardzo niecierpliwie. Rząd ustalił już kwotę waloryzacji rent i emerytur na 2021 r. Świadczenia te wzrosną o ustawowy wskaźnik waloryzacji, jednak nie mniej niż o 50 zł. Na stronie Rządowego Centrum Legislacji pojawił się zapis ustawy ws. waloryzacji.  Z projektu wynika, że waloryzacja 2021 odbędzie się na podobnych zasadach, jak w ubiegłych latach. Będzie to tzw. waloryzacja kwotowo-procentowa. To oznacza, że świadczenia mają wzrosnąć o odpowiedni wskaźnik procentowy (4,16 procent), jednak nie mniej niż o wspomniane 50 zł brutto. Wówczas najniższa emerytura wzrośnie do 1250 zł brutto. Ostateczna wysokość oprocentowania waloryzacji 2021 będzie znana dopiero w lutym po podaniu przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego realnych wartości inflacji i wzrostu wynagrodzeń w 2020 r. Aby obliczyć wartość przyszłorocznej emerytury należy pomnożyć kwotę świadczenia i podstawy jego wymiaru przez wskaźnik waloryzacji. Sama waloryzacja emerytur i rent wejdzie w życie od marca 2021 roku.

W kwietniu 2021 r. wypłacona ma być także 13. emerytura. Trzynastka dla emerytów i rencistów jest wypłacana w kwocie minimalnej emerytury lub renty na dany rok. Najbiedniejsi emeryci mogą też liczyć na 14. emeryturę. Parlament pracuje nad ustawą w tej sprawie. Podobnie jak trzynastki, czternastki będą wypłacane w kwocie równej emeryturze minimalnej, ale nie wszyscy otrzymają je w tej wysokości. Czternastki w pełnej wysokości mają otrzymać ci seniorzy, których świadczenie nie przekracza 2,9 tys. zł brutto. Osoby, które otrzymują wyższe emerytury, czternastki będą miały wypłacane na zasadzie złotówka za złotówkę. Oznacza to, że ich czternastka będzie pomniejszana o różnicę między wysokością renty lub emerytury a kwotą 2,9 tys. zł. Planowany termin wypłaty czternastych emerytur to listopad.

Rząd nie zamyka też świadczeniobiorcom możliwości dodatkowej pracy. Emeryci i renciści obecnie mogą dorobić więcej do wypłacanego przez ZUS świadczenia. Duża w tym zasługa rządu, który wspiera wzrost wynagrodzeń, w tym płacy minimalnej - limit zarobków dla klientów ZUS jest uzależniony od wzrostu przeciętnej płacy.

Dotyczy to osób, które nie osiągnęły jeszcze powszechnego wieku emerytalnego wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn

przypomina Paweł Żebrowski, rzecznik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Nowe przepisy weszły w życie od 1 grudnia br.  Limity w dorabianiu są uzależnione od średniej płacy krajowej i zmieniają się co trzy miesiące. Ponieważ przeciętne wynagrodzenie Polaków wzrosło (w III kw. 2020 roku wyniosło 5168,93 zł przy 5024,48 zł w II kw.), od 1 grudnia wzrósł również limit przychodów dla dorabiających świadczeniobiorców.

Przychód w wysokości do 3 618,30 zł brutto (70 proc. przeciętnego wynagrodzenia w III kwartale) nie będzie miał wpływu na zmniejszenie świadczenia. Jeśli emeryci lub renciści dorobią więcej niż 130 proc. przeciętnego wynagrodzenia a tym samym przekroczą 6 719,70 zł brutto, ZUS zawiesi wypłatę ich świadczenia

informuje Żebrowski.

Emeryci, którzy ukończyli powszechny wiek emerytalny mogą dorabiać do swojej emerytury bez ograniczeń. Bez ograniczeń mogą również dorabiać niektórzy renciści. Chodzi o osoby, które pobierają renty dla inwalidów wojennych, inwalidów wojskowych, których niezdolność do pracy związana jest ze służbą wojskową.

Ten przywilej dotyczy również rent rodzinnych przysługujących po uprawnionych do tych świadczeń

dodaje rzecznik.

Jeżeli osoba pobiera rentę rodzinną, która jest kwotowo korzystniejsza od ustalonej emerytury z tytułu ukończenia powszechnego wieku emerytalnego – również może zarobkować bez ograniczeń.

Każdy emeryt i rencista może dorabiać i w ten sposób zwiększyć swoje świadczenie. Warto jednak uważać na zarobki – zbyt wysokie mogą spowodować zmniejszenie, a nawet zawieszenie wypłaty emerytury lub renty

zaznacza rzecznik.

Aż 13,4% polskich emerytów i emerytek dorabia do świadczenia wypłacanego z ZUS. Powodem podtrzymywania aktywności zawodowej mimo przekroczenia wieku emerytalnego jest zwykle niewystarczająca kwota dochodów miesięcznych. Problem ten dotyka zwłaszcza kobiet, które mogą liczyć na przyznanie emerytury niższej o średnio 1100 złotych od tej wypłacanej mężczyznom. Jednak świadczenia w Polsce wcale nie są takie małe jak się powszechnie sądzi. Warto podkreślić, że roczne wydatki na renty dla osób niepełnosprawnych stanowią w Polsce niecałe 7 proc. wszystkich świadczeń społecznych. To niewiele mniej niż średnia unijna wynosząca 7,6 proc.

Z najnowszego raportu Eurostatu wynika, że Polsce w 2018 r. na renty dla niepełnosprawnych wydano równowartość 6,5 mld euro. Stanowiło to 6,8 proc. wszystkich świadczeń socjalnych. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego łączna kwota rent dla niepełnosprawnych w Polsce w 2019 r. wyniosła 16,3 mld zł. Renty z tytułu niezdolności do pracy pobierało 947 tysięcy osób, w tym 194 tysiące z Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS). Na renty z tytułu niezdolności do pracy najwięcej bo aż 2 mld 983,7 mln zł wydano w województwie śląskim. Z kolei najmniejsze wydatki z tego tytułu poniesiono w województwie opolskim, gdzie wypłacono 242,5 mln zł.  

Warto też zaznaczyć, że mimo kryzysu polski system emerytalno-rentowy jest stabilny.

Najnowsze dane o sytuacji finansowej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, za pierwsze trzy kwartały 2020 roku, napawają optymizmem. Sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest stabilna

wskazuje prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS.

Pomimo zawirowań społeczno-gospodarczych związanych z pandemią koronawirusa płatnicy są - mimo trudności - zdyscyplinowani

zaznacza.

Z danych ZUS wynika, że pojawił się duży wzrost świadczeń, które trafiły do ubezpieczonych w związku ze znacznym wzrostem liczby zwolnień lekarskich oraz dodatkowym zasiłkiem opiekuńczym dla rodziców wypłacanym niemal nieprzerwanie od wiosny tego roku. Dlatego też w okresie styczeń–wrzesień br. wydatki funduszu wyniosły 197,1 mld zł, podczas gdy wpływy ze składek i ich pochodnych wyniosły 144,5 mld zł.

W efekcie stopień pokrycia wydatków wpływami ze składek i ich pochodnych w trzech kwartałach br. ukształtował się na poziomie 73,3 proc. W miesiącach lipiec–wrzesień można już było zaobserwować „odbicie” do poziomu 77,9 proc. Największą pozycją przychodów FUS są składki na ubezpieczenia społeczne, których kwota według przypisu w okresie styczeń–wrzesień br. wyniosła 157,8 mld zł i była o 5,5 proc. wyższa od osiągniętej w analogicznym okresie 2019 r

Wpływy ze składek w trzech kwartałach br. wyniosły 144,2 mld zł i stanowiły 69,5 proc. planu, co oznacza nieznaczny spadek  (o 2,1 proc. r/r). W okresie dziewięciu miesięcy br. fundusz otrzymał dotację z budżetu państwa w kwocie 29,3 mld zł, co stanowi 87,3 proc. planu. Istotnym źródłem przychodów FUS były środki z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 w łącznej kwocie 18,1 mld zł. Środki te zostały przeznaczone na sfinansowanie negatywnych skutków społeczno-gospodarczych epidemii COVID-19, w tym m.in. pokrycia ubytków składek wynikających z pogorszenia sytuacji makroekonomicznej oraz zwolnienia niektórych płatników z obowiązku opłacania należności z tytułu składek.

Prezes ZUS podkreśla, że po spadku w drugim kwartale, ponownie rośnie liczba obcokrajowców, notując historyczny poziom. Na koniec września 2020 roku w ZUS było zarejestrowanych 689 226 obcokrajowców, co oznacza wzrost o 3,5 proc. w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku oraz wzrost o 13,8 proc. w stosunku do stanu na koniec czerwca 2020 r.

Mimo tych sukcesów, zarówno władze ZUS jak i rząd zastanawiają się nad reformą systemu. 

Od lat jest jasne, że potrzebna jest kompleksowa reforma, która uprości system ubezpieczeń społecznych i zwiększy pewność prawa i rozliczenia z ZUS. Reforma ta wpłynęłaby na ukrócenie wielu schematów unikania oskładkowania

wskazuje profesor Gertruda Uścińska.

Potwierdza to raport, który Fundacja Instrat przygotowała na zlecenie ZUS. Raport pt. "Pełne dochody - niepełne składki wskazuje, że obecnie obowiązujące zasady opłacania składek na ubezpieczenia społeczne są skomplikowane. To generuje niepotrzebne koszty zarówno po stronie firm jak i państwa, a także przyczynia się do błędów i może prowadzić do nadużyć.

Nigdzie indziej na Starym Kontynencie nie jest możliwe, aby umowa, która generuje dla zatrudnionego największy dochód, nie pracowała na jego emeryturę

mówi prof. Uścińska.

A w Polsce tak właśnie jest. Wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed ostrzega, że obecnie funkcjonujące rozwiązania w zakresie ubezpieczeń społecznych zleceniobiorców mogą negatywnie odbić się na wysokości ich świadczeń emerytalnych i rentowych.

Dążymy do tego, by Polacy otrzymywali jak najwyższe świadczenia emerytalne, które pozwolą godnie przeżyć jesień życia. Obecne rozwiązania tego nie gwarantują, dlatego analizujemy różne warianty i rozmawiamy z naszymi partnerami społecznymi o rozwiązaniach korzystnych dla osób pracujących na umowach zlecenia

mówi Szwed.

Zdaniem autorów raportu pełne oskładkowanie dochodów przyniosłoby szereg korzyści również pracodawcom, bo uwolniłoby ich od ryzyka rozliczania składek za ubezpieczonego, który pracuje w kilku miejscach.

Zbieg tytułów do ubezpieczeń nie jest z definicji złym zjawiskiem. Jednak możliwość odprowadzania niższych składek przy dochodach z dwóch lub więcej form zatrudnienia pogłębia niesprawiedliwość na rynku pracy

zaznacza Michał Hetmański, współautor raportu z Fundacji Instrat.

Henryk Nakonieczny z NSZZ „Solidarność” przypomina, że „S” wielokrotnie wskazywała na fakt, że w systemie ubezpieczeń społecznych wszyscy ubezpieczeni powinni podlegać tym samym regułom. Co ciekawe - również zdaniem pracodawców taka zmiana jest pożądana.
 

 Nie sposób znaleźć racjonalnego argumentu na obronę takiego stanu rzeczy. To jest problem systemowy, który wymaga rozwiązania

podkreśla Łukasz Kozłowski z Federacji Pracodawców.
Źródło

Skomentuj artykuł: