Chcemy by zwalnianie pracowników było ostatecznością, żeby najpierw, jeżeli trzeba, przejściowo obniżyć pensje, ale utrzymać zatrudnienie; tak też jest w LOT. To kwestia dyskusji między partnerami społecznymi. Wierzę, że zakończą się one porozumieniem - powiedział wiceminister infrastruktury Marcin Horała.
Jak podano w piątkowym komunikacie przewoźnika, Polskie Linie Lotnicze LOT porozumiały się z trzema spośród pięciu działających w spółce związków zawodowych w sprawie płac. Spółka proponuje miesięczne pensum - 20 godzin dla pilotów i 30 godzin dla stewardess, przy utrzymaniu pełnego wymiaru zatrudnienia.
"Jeśli do 15 czerwca do porozumienia przystąpią pozostałe dwa związki, to umowa gwarantująca personelowi lotniczemu pobory niezależnie od uziemienia samolotów wejdzie w życie od 1 lipca. W przeciwnym wypadku konieczne będzie zmniejszenie wymiaru etatów"
Horała był pytany o spór w PLL LOT w niedzielę w Radiu Zet.
"Sytuacja LOT-u jest trudna, tak samo jak wszystkich innych linii lotniczych"
"Lufthansa korzysta z dofinansowania rzędu bodajże 9 mld euro, o ile pamiętam, wsparcie dla LOT-u też jest koniecznością, ale oczywiście również jest racjonalizacja w zarządzaniu, ograniczenie kosztów. Takie trudne rozmowy toczą się we wszystkich firmach w Polsce"
"Chcemy, żeby zwalnianie ludzi było zawsze ostatecznością, żeby najpierw, jeżeli trzeba, przejściowo obniżyć pensje, ale utrzymać zatrudnienie, tak też jest w LOT-ie, ale to jest kwestia dyskusji między partnerami społecznymi. Oczywiście one nie będą łatwe, ale wierzę, że zakończą się porozumieniem"
Zapytany, czy obniżki będą dotyczyły również zarządu spółki, odpowiedział, że nie wie.
"LOT to moja działka, choć zarządza tym Ministerstwo Aktywów Państwowych, a nie ja bezpośrednio. Nie znam szczegółów tego porozumienia"
Na uwagę, że związkowcy twierdzą, że cały ciężar trudnej sytuacji finansowej został przerzucony na pracowników, a nie na zarząd, Horała podkreślił, że on nie zna treści porozumienia.
"Wiem, bo współpracuję, że członkowie zarządu LOT-u pracują prawie 24 godziny na dobę i nieraz w środku nocy wymieniamy się mailami i telefonami. Jest to trochę inna sytuacja od kogoś, kto jest na postojowym i nie pracuje, ale nie znam tutaj szczegółów"
Na pytanie czy LOT upadnie, Horała odparł: "nie ma takiej opcji". Dopytywany w tym kontekście, dlaczego powstała spółka LOT Polish Airlines, która - jak zaznaczono - zdaniem związkowców ma służyć, aby przeprowadzić tzw. kontrolowaną upadłość, odpowiedział, że "być może jakaś racjonalizacja zarządzania aktywami - to jest jeden z manewrów, które firmy stosują w trudnych czasach".
"Być może np. część aktywów trzeba przenieść do tej spółki i w ten sposób polepszy to sytuację firmy. To są już szczegółowe pytania. Ja naprawdę nie jestem zarządem tej spółki"
Horała dopytywany, czy LOT nie upadnie i nie będzie kontrolowanej upadłości zapewnił: "LOT nie upadnie w rozumieniu takim, że będą dalej pracować ludzie, będą latać samoloty, ta firma zostanie ocalona i zachowana. Natomiast czasem w trudnych czasach różne manewry prawne, gospodarcze trzeba stosować - ja tu nie będę ingerował zarządowi. Jak do tej pory jest to zarząd, który doprowadził LOT do znakomitej pozycji, do rozkwitu".
"Uderzył w LOT kryzys koronawirusowy, absolutnie nie zawiniony przez tę firmę. My zrobimy wszystko, żeby pomóc. Zarząd też robi wszystko, żeby firmę uratować. Jestem przekonany, że te działania zakończą się sukcesem i LOT, który jest najbardziej agresywną, najszybciej rozwijającą się linią lotniczą, kiedy ta stopklatka w ruchu lotniczym się skończy, to wysforuje się jeszcze bardziej do przodu"
Przed trzema tygodniami PLL LOT poinformowały związki zawodowe reprezentujące pilotów i stewardessy o uruchomieniu procesu konsultacji wypowiedzeń zmieniających, obniżających wymiar etatu dla pracowników personelu latającego i pokładowego o 50 proc. LOT pod koniec kwietnia br. informował, że proponuje, by piloci i stewardessy skorzystali z dwuletniego tzw. postojowego w wysokości 3-9 tys. zł brutto miesięcznie, ale związkowcy odrzucili propozycję.
Spółka tłumaczyła wówczas, że zarobki stewardessy wynoszą ok. 100 zł, a większości pilotów przekraczają 400 zł za godzinę pracy.
"Aby zachować zatrudnienie, spółka proponuje im, że nawet gdy ich rzeczywisty nalot, czyli liczba przepracowanych godzin, będzie bliski lub równy zeru, to i tak otrzymają gwarantowane świadczenie, odpowiadające 30 godzinom pracy w przypadku stewardess oraz 20 godzinom w przypadku pilotów"