Czy w Polsce można zrobić zdjęcie dowolnego miejsca? Nie do końca… Zawsze istniały ograniczenia związane z bezpieczeństwem, ale obecnie są one znacznie szersze i restrykcyjnie przestrzegane. Oczywiście, ma to związek z agresją Rosji i ochroną strategicznych obiektów w naszym kraju – wbrew pozorom - nie tylko wojskowych.
Niedawno w pobliżu granicy polsko-rosyjskiej zatrzymano dwóch mężczyzn, którzy fotografowali tereny kolejowe. Do akcji wkroczyli funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a Prokuratura Rejonowa w Braniewie przyznała, że prowadzi postępowanie związane z art. 130 par. 3 Kodeksu karnego („gotowości działania na rzecz obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej albo w celu udzielenia obcemu wywiadowi wiadomości, których przekazanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej”).
Okazało się, że zatrzymani to dziennikarze z Ukrainy, którzy zapewniali, że robili zdjęcia na potrzeby materiału o imporcie zboża. Wprawdzie ich zwolniono, ale równocześnie zabezpieczono sprzęt oraz wydalono mężczyzn z Polski.
Sytuacja z Ukraińcami jednoznacznie pokazała, że obecnie należy bardzo rozważnie wybierać miejsca, w które kierujemy obiektyw aparatu. Powinni o tym pamiętać nawet turyści, bo beztroskie z pozoru zachowanie może uruchomić lawinę kłopotów. Zresztą bardzo podobnie jest w dowolnym państwie świata. Jakie więc aktualnie obowiązują u nas zasady?
Wbrew rozmaitym mitom nigdy nie można było fotografować „wszystkiego”, bo także w latach 90-tych, czy na początku nowego stulecia, obowiązywały zakazy wynikające z rozporządzenia ws. obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa i obronności państwa oraz ich szczególnej ochrony.
„Zgodnie z tymi przepisami chronione są obiekty policji, NBP, zakłady produkujące, remontujące i magazynujące uzbrojenie i sprzęt wojskowy, czy elektrownie. Lista jest dosyć długa” – tłumaczono w archiwalnym artykule serwisu fotoprawo.pl.
Przyznać jednak trzeba, że przez długie lata mało kto przejmował się charakterystycznymi tabliczkami z przekreślonym aparatem i napisem „Zakaz fotografowania”. Także funkcjonariusze służb zazwyczaj nie reagowali, gdy ktoś „pstrykał” zdjęcie na dworcu kolejowym, lotnisku, czy nawet w pobliżu koszar. Sytuacja diametralnie się zmieniła, a powody są oczywiste. Po napaści Rosji na Ukrainę oraz zwiększenia aktywności agentów obcych wywiadów na terenie Polski, kwestie bezpieczeństwa są nie tylko priorytetowe, ale również restrykcyjnie przestrzegane. Zmieniono zostało także prawo.
Niemal dwa lata temu uchwalono „ustawę o obronie Ojczyzny”, a w nowelizacji wprowadzono art. 616a, który poświęcony jest właśnie temu problemowi. Zgodnie z jego treścią:
„Zakazuje się, bez zezwolenia, fotografowania, filmowania lub utrwalania w inny sposób obrazu lub wizerunku: obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa lub obronności państwa, obiektów resortu obrony narodowej nieuznanych za obiekty szczególnie ważne dla bezpieczeństwa lub obronności państwa, obiektów infrastruktury krytycznej, jeżeli zostały oznaczone znakiem graficznym wyrażającym ten zakaz, zwanym dalej „znakiem zakazu fotografowania”.
Nie można również robić zdjęć osób oraz ruchomości znajdujących się na terenie tych obiektów.
Każdy z obiektów objętych taką ochroną będzie oznaczony znakiem zakazu fotografowania, którego wzór niedawno zaprezentowano. Stosowny napis pojawi się na nim nie tylko w języku polskim, angielskim, niemieckim, ale również po rosyjsku i arabsku. Aby zrobić zdjęcie w takim miejscu potrzebne będzie stosowne pozwolenie.
Finalnie oznakowanych ma zostać ok. 25 tys. obiektów, ale niespełna osiemset związanych jest bezpośrednio z wojskiem.
„Reszta to obiekty infrastruktury krytycznej oraz obiekty zakwalifikowane jako szczególnie ważne dla obronności lub bezpieczeństwa państwa (to aż 24 rodzaje obiektów wymienione w rozdziale 2 rozporządzeniu Rady Ministrów z 21 kwietnia 2022 r. w sprawie obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa lub obronności państwa oraz ich szczególnej ochrony, m.in.: mosty, tunele, wiadukty, duże zapory wodne, niektóre firmy, urzędy i siedziby instytucji)” – informował serwis prawo.pl.
Co grozi w przypadku złamania zakazu? Nie tylko konfiskata sprzętu należącego do osoby robiące zdjęcie lub nagranie, ale nawet kara aresztu albo grzywny.
Dlatego warto zwracać szczególną uwagę, gdzie kierujemy obiektyw aparatu fotograficznego, kamery, czy telefonu komórkowego.