Dopóki dług można spłacić, PIT nie ma

Przedawnione zadłużenie nie jest przychodem, nawet jeśli wierzyciel przed sądem oświadczy, że nie będzie go dochodził - podaje "Rzeczpospolita".

Jak informuje "Rz" w środę Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził, że fiskus nie może żądać PIT, gdy niespłacony dług się przedawni, a firma windykacyjna wycofuje się z jego dochodzenia przed sądem. Bo choć nie można go już skutecznie dochodzić na drodze prawnej, samo zobowiązanie istnieć nie przestaje.

Sprawa dotyczyła podatniczki, która w lutym 2007 r. podpisała z bankiem umowę i wypłacono jej kilka tysięcy zł, które miała spłacić na określonych warunkach. Z umowy się jednak nie wywiązała i bank postanowił pozbyć się jej długu. W 2015 r., gdy urósł do ponad 12 tys. zł, scedował roszczenia na firmę windykacyjną, a ta skierowała sprawę na drogę sądową

czytamy.

Gazeta pisze, że po kilku miesiącach dłużniczka została zobowiązana przez sąd rejonowy do zapłaty. Ostatecznie jednak pieniędzy oddawać nie musiała.

"Kwestionując nakaz zapłaty, podniosła bowiem, że jej dług się przedawnił. Firma windykacyjna uznała zarzut. Jej pełnomocnik cofnął pozew i poinformował o rezygnacji z dochodzenia długu. Jednocześnie firma uprzedziła dłużniczkę, że w związku z tym uzyska przychód opodatkowany PIT. I wystawiła jej PIT-8C na ponad 30 tys. zł" - napisano.

Dodano, że na sprawę inaczej spojrzał dopiero NSA. Jak podano, zwrócił uwagę, że w spornej sprawie chodzi o interpretację. Ze stanu faktycznego wynika, że dług się przedawnił, a wierzyciel zrezygnował z jego dochodzenia. Tego NSA nie może badać ani kwestionować.

Oceniając zaś skutki przedawnienia długu, sąd podkreślił, że z cywilistycznego punktu widzenia nie można go już dochodzić, ale nie przestaje on istnieć. Przekształca się w tzw. zobowiązanie naturalne

pisze "Rz".
Źródło

Skomentuj artykuł: