Elektryczna ofensywa niemieckich producentów samochodów

BMW, Mercedes (Daimler) i VW - trzech czołowych producentów aut w Niemczech i w Europie zapowiedziały wypuszczenie na rynek nowych modeli aut elektrycznych i hybrydowych. Chcą w ten sposób zrealizować cele emisji CO2 postawione przez Unię Europejską.

Do ofensywy rynkowej Niemców zmuszają przede wszystkim wymagania co do czystości powietrza. Unia Europejska wyznaczyła bowiem europejskim producentom samochodów jasny cel - ograniczenie emisji dwutlenku węgla (CO2) o 40 proc. między 2007 a 2021 rokiem i zażądała dalszej redukcji o 37,5 proc. do 2030 roku.

Tego nie uda się zrealizować bez masowej produkcji aut elektrycznych lub o napędzie hybrydowym. Podczas wtorkowych telekonferencji zarządów BMW i Daimlera (odbyły się zamiast prezentacji w Genewie, które odwołano powodu koronowirusa) obie grupy zapowiedziały, że zrobią wszystko by samochody sprzedane przez nie w tym roku emitowały o 20 proc. mniej CO2, starając się sprostać trudnym nowym europejskim zasadom. Będzie to możliwe wyłącznie poprzez zwiększenie sprzedaży aut elektrycznych i hybrydowych.

Bronią BMW będzie w tym roku czterodrzwiowe coupe i4 o zasięgu do 600 kilometrów. 

BMW ma już 500 000 elektrycznych i hybrydowych samochodów jeżdżących po europejskich drogach i planuje podwoić tę liczbę do końca przyszłego roku. Między innym poprzez wprowadzenie na rynek wspomnianego i4 i SUV-a i3, a także elektryczną wersję swojego Mini. Dyrektor generalny BMW Oliver Zipse przyznał, że sprzedaż samochodów elektrycznych i hybrydowych z akumulatorami wzrosła o 43 proc. porównaniu z 2018 r. Szefostwo BMW zapewnia, ze ta ekspansja nie odbywa się kosztem zysków. „Wierzymy, że możemy kontrolować zyski”, dodał Zipse, obiecując, że każdy sprzedany samochód będzie dla koncernu opłacalny. 

Wypowiedź ta, cytowana przez Reutersa, wynika stąd, że samochody elektryczne są generalnie droższe w budowie niż pojazdy napędzane benzyną lub olejem napędowym. BMW zapewnia, że oszczędza pieniądze, w tym opóźniając rozwój Mini nowej generacji.

- Jeśli architektura pojazdu nie musi być odnawiana, nie robimy tego - powiedział Zipse, dodając, że Mini do tej pory był ciągle modernizowany m.in. poprzez aktualizację układu napędowego i opcji systemu informacyjno-rozrywkowego. Dodał, że do tej pory zamówiono około 7000 elektrycznych mini. 

Tymczasem Daimler promuje samochody hybrydowe, w tym nowy CLA Shooting Brake, a także elektryczny SUV Mercedes-Benz EQC oraz elektryczny van klasy V Wszystko to w ramach dążenia do zmniejszenia emisji o 20 proc. tylko w tym roku.

- Cel ten mamy w zasięgu ręki - powiedziała dyrektor generalny Ola Kaellenius. Mercedes-Benz planuje w tym roku zbudować 50 000 pojazdów EQC.

Trzeci gigant rynkowy - Volkswagen ogłosił właśnie wprowadzenie jeszcze w tym roku w pełni elektrycznego SUV-a ID4 o zasięgu do 500 kilometrów, który trafi do sprzedaży w Europie, Chinach i Stanach Zjednoczonych.

Wszystkie te zapowiedzi robią wrażenie, ale jest i druga strona medalu. Otóż poziom zanieczyszczeń emitowany przez samochody stale rośnie mimo gigantycznych wysiłków w producentów, ponieważ klienci coraz częściej decydują się na kupowanie paliwożernych samochodów sportowych i SUV-ów. ‌‌Producenci samochodów muszą zatem zwiększyć sprzedaż samochodów elektrycznych, jeśli chcą uniknąć wysokich kar pieniężnych od 2021 r. A problem się nie zmniejsza. Średni poziom emisji flot samochodowych w Europie wzrósł w 2019 r. trzeci rok z rzędu. A pojazdy elektryczne stanowią zaledwie jak dotąd 6 proc. ogólnej liczby rejestracji w Europie.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: