W Sopocie ktoś zgubił sporą sumę gotówki. Znalazca zachował się uczciwie, ale później zaczęły się dziać rzeczy dziwne... Choć do policjantów zgłosiło się kilkadziesiąt osób, to żadna nie była właścicielem pieniędzy. Przy okazji warto przypomnieć zasady, co należy zrobić, gdy na ulicy natkniemy się np. na cudzy portfel. Bo inaczej taki „fart” może być początkiem poważnych kłopotów.
Temat „znaleźnego” wraca co pewien czas, bo ludzie w pośpiechu, roztargnieniu gubią laptopy, smartfony, a nawet torby pełne gotówki. Skoro jedni gubią, to drudzy znajdują, a nie wszyscy wiedzą jak się należy zachować. Przyczyną jest bardzo powszechny i mocno szkodliwy mit: „znalezione nie kradzione”. Nieco ponad pół roku temu serwis FilaryBiznesu.pl przedstawił ogólne zasady obowiązujące w takich sytuacjach, ale warto wskazać precyzyjnie zapisy „Ustawy o rzeczach znalezionych”.
Najpierw jednak na poprawę humoru przypomnimy wyniki eksperymentu wykonanego w 355 miastach w 40 krajach (zorganizowanego przez naukowców z uniwersytetów w Zurichu, Michagan i Utah). Wynika z niego, że Polacy są jednym z najbardziej uczciwych nacji na świecie. Polegał na podrzucaniu w miejscu publicznym portfela i obserwowaniu zachowania osób, które go znalazły. Okazało się, że Polacy oddali wszystkie portfele!
„W Polsce badanie przeprowadzono w Białymstoku, Bydgoszczy, Bytomiu, Częstochowie, Gdańsku, Gdyni, Gliwicach, Katowicach, Kielcach, Krakowie, Łodzi, Lublinie, Opolu, Poznaniu, Radomiu, Sosnowcu, Szczecinie, Toruniu, Warszawie i Wrocławiu. W sumie w naszym kraju podrzucono 800 portfeli”
Powodem powrotu do tego tematu są wydarzenia z Sopotu. Pod koniec sierpnia w nadmorskim kurorcie turysta z Warszawy znalazł gotówkę. Nie połakomił się, pieniądze przekazał policjantom, a ci wydali stosowny komunikat, dając szansę właścicielowi na odzyskanie zguby. Nie podano jednak o jaką konkretnie sumę chodzi, ani w jaki sposób zapakowane były banknoty. To miało bowiem pomóc w weryfikowaniu ludzi, którzy będą rościli pretensje do pieniędzy. Minął miesiąc, a nadal nie znaleziono właściciela, choć zgłosiły się… dziesiątki osób!
Nasz reporter skontaktował się dzisiaj z policjantami z Sopotu.
„Nadal nie zgłosił się prawowity właściciel” – potwierdziła starsza aspirant Lucyna Rekowska, która przyznaje, że pieniądze był zapakowane w tak charakterystyczny sposób, że może o tym wiedzieć tylko ten co je zgubił.
- Dzwoniły osoby z różnych rejonów Polski, niektórzy liczyli, że to mogą być pieniądze wyłudzone od ich krewnych „metodą na wnuczka”. Większość bardziej pytała, czy to mogą być ich pieniądze, niż twierdzili, że do nich należą
– „Nadal czekamy, pieniądze są przez nas zabezpieczone” – dodaje.
„Turysta z Warszawy” zachował się właściwie i zgodnie z prawem. Może też liczyć co najmniej na procent od znalezionej sumy, ale nie wszyscy znają zasady. Wprawdzie obowiązuje jedna generalna: „oddaj co nie twoje”, to jednak różne okoliczności wymuszają różne reakcje. Jest to szczegółowo opisane w „Ustawie o rzeczach znalezionych”.
Warto zwrócić uwagę na kilka jej konkretnych zapisów.
Art. 5. 1. Kto znalazł rzecz i nie zna osoby uprawnionej do jej odbioru lub nie zna jej miejsca pobytu, niezwłocznie zawiadamia o znalezieniu rzeczy starostę właściwego ze względu na miejsce zamieszkania znalazcy lub miejsce znalezienia rzeczy (właściwy starosta).
2. Kto znalazł rzecz w cudzym pomieszczeniu niezwłocznie zawiadamia o tym osobę zajmującą po-mieszczenie i na żądanie tej osoby oddaje jej rzecz na przechowanie. Jeżeli osoba zajmująca pomieszczenie nie zna osoby uprawnionej do odbioru rzeczy lub nie zna miejsca jej pobytu, niezwłocznie zawiadamia o znalezieniu rzeczy właściwego starostę.
3. Kto znalazł pieniądze, papiery wartościowe, kosztowności, o których mowa w art. 21 ust. 4, lub rzeczy o wartości historycznej, naukowej lub artystycznej i nie zna osoby uprawnionej do ich odbioru lub nie zna jej miejsca pobytu, oddaje rzecz niezwłocznie właściwemu staroście, chyba że znalezione zostały jedynie pieniądze a ich kwota nie przekracza 100 złotych lub równowartości tej kwoty obliczonej według kursu średniego ogłaszanego przez Narodowy Bank Polski z dnia znalezienia pieniędzy, a w przypadku gdy w tym dniu nie ogłoszono takiego kursu, według ostatniego kursu ogłoszonego przed tym dniem.
4. Kto znalazł rzecz, której cechy zewnętrzne lub umieszczone na niej znaki szczególne wskazują, że stanowi ona sprzęt lub ekwipunek wojskowy, oraz w przypadku znalezienia dokumentu wojskowego, a w szczególności legitymacji, książeczki lub zaświadczenia wojskowego albo karty powołania, oddaje rzecz lub dokument niezwłocznie właściwemu staroście.
5. Kto znalazł rzecz inną niż rzecz, o której mowa w ust. 3 i 4, może ją oddać właściwemu staroście.
Czytelników serwisu FilaruBiznesu.pl zapewne zainteresuje również treść artykuły 10, który mówi o prawie do „znaleźnego”.
Art. 10. 1. Znalazca przechowujący rzecz, który uczynił zadość swoim obowiązkom, może żądać znaleźnego w wysokości jednej dziesiątej wartości rzeczy, jeżeli zgłosił swoje roszczenie najpóźniej w chwili wydania rzeczy osobie uprawnionej do jej odbioru.
2. W przypadku gdy rzecz nie jest przechowywana przez znalazcę, znalazca może zastrzec wobec przechowującego, że będzie żądał znaleźnego. W takim przypadku przechowujący zawiadamia znalazcę o wydaniu rzeczy osobie uprawnionej do jej odbioru oraz o jej adresie zamieszkania albo siedziby, a znalazca może zgłosić żądanie znaleźnego w terminie miesiąca od dnia zawiadomienia go o wydaniu rzeczy. Przechowujący informuje o tym osobę uprawnioną do odbioru rzeczy.