Za wzrost inflacji we wrześniu odpowiadają m.in. wyższa niż zakładano dynamika cen żywności i nośników energii oraz paliw - wskazał ekonomista z Pekao Piotr Bartkiewicz, odnosząc się do czwartkowego szybkiego szacunku GUS wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych.
Według Głównego Urzędu Statystycznego we wrześniu inflacja CPI wyniosła 3,2 proc. rok do roku, co oznacza wzrost wobec odczytu sierpniowego, kiedy ceny wzrosły o 2,9 proc. rok do roku.
W ocenie ekonomisty Pekao, za "tą dużą niespodzianką" stoi m.in. to, że po pierwsze, dzięki silnym spadkom cen warzyw i niektórych owoców dynamika cen żywności i napojów bezalkoholowych okazała się rekordowo niska jak na wrzesień (-0,4 proc. miesiąc do miesiąca), choć nieco wyższa od założeń analityków banku.
Po drugie, ceny nośników energii (+0,1 proc. miesiąc do miesiąca) i paliw do środków transportu (+1,6 proc. miesiąc do miesiąca) ukształtowały się na nieco wyższym poziomie niż przewidywano (odpowiednio, 0,0 i +0,6 proc. miesiąc do miesiąca).
Po trzecie, silne pozytywne zaskoczenie w kategoriach bazowych jest jedynym, co może wyjaśnić tak dużą skalę niespodzianki we wrześniowych danych CPI.
"Według naszych wstępnych wyliczeń, inflacja po wyłączeniu cen żywności i energii wzrosła we wrześniu z 4,0 do 4,2-4,3 proc. rok do roku, być może wyrównując tegoroczny rekord"
Jego zdaniem wstępne dane GUS nie przynoszą tutaj wyjaśnienia, a analitycy są skazani na spekulację.
"Najbardziej prawdopodobni kandydaci to tradycyjnie zmienne kategorie, takie jak łączność oraz opłaty RTV. Jest również możliwe, że na początku roku szkolnego zanotowano większy niż w poprzednim roku przyrost cen usług edukacyjnych. Jest to część szerszego zjawiska. Generalnie, ok. 15-20 proc. koszyka konsumenckiego stanowią w Polsce usługi świadczone osobiście i w sposób pracochłonny, których ceny nie zareagowały w ogóle na tegoroczną recesję. Częściowo wynika to z dostosowania do COVID-owej rzeczywistości, częściowo zaś ze zbyt krótkiego czasu trwania recesji, który nie pozwolił na dostosowanie cenowe"
Bartkiewicz uważa, że w kolejnych miesiącach należy spodziewać się stabilizacji inflacji w okolicy 3 proc., czemu będzie sprzyjać m.in. dalsze hamowanie cen żywności. Z uwagi na silne efekty bazowe przełom roku przyniesie spadek inflacji w okolice dolnego ograniczenia przedziału wahań, a w całym 2021 r. średnioroczna inflacja powinna wynieść ok. 2 proc. rok do roku.
W opinii ekonomisty, z tego względu przebieg procesów inflacyjnych nie wpłynie na nastawienie RPP w kolejnych kwartałach.