Pracownik „pod wpływem”. Za RODO już się nie schowa, a za komputerem? 

Szef firmy podejrzewa, że pracownik jest pod wpływem alkoholu – więc sprawdza jego trzeźwość. Oczywiste? Bynajmniej. Obowiązuje bowiem zaskakująca interpretacja przepisów o ochronie danych osobowych. Jest jednak szansa – po interwencji Rzecznika MŚP – na zmianę sytuacji. Równocześnie trwa debata w jaki sposób kontrolować osoby pracujące zdalnie, a sięgające „po procenty”. W tym przypadku regulacji brak, a pijani pracownicy pozostają niemalże bezkarni.

Kilka dni temu gruchnęła szokująca wiadomość. Kontroler lotów z wieży warszawskiego Lotniska Chopina miał pracować po pijanemu. Bełkotał do pilotów, wydawał złe decyzje, zgodził się nawet na kołowanie samolotu, choć pas był zajęty przez innych statek powietrzny. Niewiele brakowało do tragedii! Jakim cudem mężczyzna pracował na tak ważnym stanowisko w takim stanie?! To zapewne wyjaśni prokuratorskie śledztwo. 

Opisana sytuacja budzi grozę, ale zapewne niewielu Czytelników serwisu FilaryBiznesu.pl słyszało o zaskakującej interpretacji przepisów dotyczących ochrony danych osobowych, a mającej bezpośredni wpływ na praktykę samodzielnego badania przez pracodawcę trzeźwości pracowników w miejscu pracy. Dopiero w kończącym się tygodniu Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw poinformował, że problem uda się wreszcie wyjaśnić. Na czym polegał? 

W czerwcu 2019 roku Urząd Ochrony Danych Osobowych wydał komunikat, w który stwierdził, że „badanie trzeźwości może być zainicjowane wyłącznie przez pracownika, a sama informacja o stanie trzeźwości jest informacją o stanie zdrowia oraz że nie ma podstawy prawnej, która umożliwiłaby pracodawcom samodzielną kontrolę pracowników alkomatem”. 

Łatwo można się domyślić jaka była tego konsekwencja. 
 

„Taka interpretacja przepisów wykluczyła w zasadzie wyrywkowe lub prewencyjne badanie pracowników, które było do tej pory powszechną praktyką, szczególnie w zakładach pracy o podwyższonym stopniu bezpieczeństwa, oraz znajdowała potwierdzenie w orzeczeniach sądowych”.

podkreślił rzecznik MŚP, który już w lipcu 2019 r. zwrócił się do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o wydanie objaśnienia prawnego dotyczącego uprawnienia pracodawcy do samodzielnej kontroli stanu trzeźwości pracownika.

Analiza sytuacji prawnej i składanych propozycji zmian, trwała długo.

„Po prawie dwóch latach, ponad 50 wysłanych pismach, powołaniu Zespołu Roboczego ds. kontroli trzeźwości w miejscu pracy, projekt ustawy o zmianie ustawy – Kodeks pracy oraz ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi został wpisany do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów”.

podało 10 maja biuro Rzecznika MŚP.

Istnieje też inny problem, który sprowokował trwającą od wielu miesięcy debatę. Pandemia koronawirusa i związane z nią konsekwencje spowodowały, że praca zdalna stała się głównym narzędziem funkcjonowania wielu firm. Na nieznaną wcześniej skalę. Nic dziwnego, że błyskawicznie na jaw wyszło mnóstwo mankamentów. Chociaż z nadzorem nad pracownikami i kontrolą jakości wykonywanych przez nich obowiązków zawodowych. Już w styczniu br. informowaliśmy, że w teoretycznie służbowym czasie, ale spędzanym w domu, wiele osób gotuje, robi zakupy, pomaga dzieciom w nauce...

„Aż 72 proc. zajmuje się sprzątaniem oraz praniem, podobnie jest z gotowaniem – czynności w kuchni podczas pracy wykonuje 69 proc. respondentów”.

cytował serwis FilaryBiznesu.pl wyniki badania przeprowadzonego przez zespół OLX Praca przy współpracy z instytutem ARC Rynek i Opinia.

A alkohol podczas pracy zdalnej – czy rodzi poważne problemy? Niewątpliwie w biurze - pomimo wspomnianej wcześniej interpretacji UODO – znacznie łatwiej byłoby sprawdzić pracownika niż za pomoc telekonferencji (nawet w formie video). 

Kilka dni temu Business Insider Polska przypomniał, że w Kodeksie Pracy szykowane są zmiany, które mają unormować home office. Wśród kwestii wymagających uregulowania pojawił się temat nadzoru nad pracownikami. Także mogących być pod wpływem alkoholu lub środków odurzających.

 „W chwili obecnej w polskim porządku prawnym nie ma przepisów, które określałyby procedurę takiego badania, na żądanie pracodawcy lub samego pracownika”.

podkreślono w cytowanym przez BIP fragmencie nowelizacji.

Podobnego zdania zapewne jest Główna Inspektor Pracy – taki wniosek można wysnuć z komunikatu PIP, w który podkreślono, iż inspektorzy pracy nie mają podstawy prawnej, aby prowadzić kontrolę w prywatnych domach pracowników.

„Co stanowi dużą przeszkodę przy badaniu wypadków związanych z pracą zdalną, jak również przy ocenie przestrzegania warunków BHP”.

tłumaczyła Katarzyna Łażewska-Hrycko.

O komentarz do istniejącej sytuacji poprosiliśmy Piotra Palutkiewicza, wcześniej eksperta Związku Przedsiębiorców, a obecnie wiceprezesa Warsaw Enterprise Institute, który bierze udział w pracach zespołu przygotowującego zmiany w Kodeksie Pracy. 

Zwrócił uwagę, że pomimo medialnie nagłośnionego problemu, temat pracowników mogących nadużywać alkoholu podczas pracy zdalnej i utrudnień kontroli, dotychczas nie został poruszony. Bynajmniej nie z powodu braku zainteresowania.

„Przedsiębiorcy nie sygnalizowali, aby był to temat sporny. O jego rozwiązaniu zapewne będzie decydowała praktyka orzecznictwa”.

– podkreśla w rozmowie z naszym serwisem P. Palutkiewicz, który tłumaczy, że omawiany problem nie jest systemowy. W zupełności wystarczą standardowe formy rozwiązywania incydentalnych sytuacje.

W znacznie ostrzejszym tonie wypowiedział się na antenie Radia Zet były szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzóska:

„Wcześniej, jeśli ktoś zabierał do pracy małpkę wódki, zawsze istniało niebezpieczeństwo, że ktoś w firmie to zauważy, teraz nie ma takiego niebezpieczeństwa, dlatego niektórzy bezkarnie stawiają obok komputera nie małpkę, ale już pół litra wódki, i tak pracują”.

mówi Krzysztof Brzóska.

Wprowadzenie zmian w Kodeksie pracy dotyczących home office zapowiadane jest na III kwartał tego roku.

Źródło

Skomentuj artykuł: