Latem miała osiągnąć szczyt lub w najgorszym wypadku ustabilizować się na wysokim pułapie. Zamiast tego miesiąc po miesiącu bije rekordy. Mowa oczywiście o inflacji, której ostatni skok nie pozostawia RPP wyboru i przesądza kolejną podwyżkę na przyszłotygodniowym posiedzeniu.
– Inflacja w sierpniu była najwyższa od ok. 25 lat. Za jej przyspieszenie odpowiadają nośniki energii oraz żywność. Nieustannie na nowe szczyty pnie się jednak także wskaźnik bazowy, nieuwzględniający najbardziej zmiennych kategorii cen i żywności. Można szacować, że jego roczna dynamika zbliżyła się do 10 proc.
Co ze stopami procentowymi?
Prezes NBP Adam Glapiński zasugerował ostatnio, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem przed przyszłotygodniowym posiedzeniem RPP jest brak podwyżki lub 11 w ostatnim roku ruch stóp w górę. W tym drugim przypadku jego skala miałaby wynieść 25 pb i wywindować stopę referencyjną do 6,75 proc., czyli najwyższego pułapu od IV kwartału 2002 r.
– Dziś poznaliśmy dane najcięższego kalibru, które mogą okazać się przysłowiowym języczkiem u wagi. Ich łączny wydźwięk jednoznacznie przemawia za kontynuacją podnoszenia stóp, ale prawdopodobnie w wolniejszym tempie niż w minionych miesiącach. Przed wakacyjną przerwą spodziewaliśmy się, że na koniec cyklu stopy wynosić będą 7,5 proc. W tej chwili coraz więcej argumentów przemawia za jego nieco szybszą finalizacją
Czeka nas kryzys
Inflacja latem byłaby jeszcze wyższa, gdyby nie ceny paliw. Szkopuł w tym, że od kilkunastu dni kurs ropy w Londynie znów odbija. Cena baryłki wyrażona w złotych podniosła się w drugiej połowie sierpnia o przeszło 10 proc. Oznacza to, że główny czynnik hamujący wzrost cen we wrześniu może stracić moc. To jednak zapewne nic w porównaniu z tym jak w najbliższych miesiącach w domowe budżety uderzą podwyżki stawek za energię elektryczną, ciepło, czy nawet wodę. To, o ile w najbliższych miesiącach wzrosną, jest wciąż niewiadomą i zależy m.in. od decyzji Urzędu Regulacji Energetyki czy Wód Polskich.
– Nie można także zapominać, że Europie wciąż głęboko zagląda w oczy także widmo kryzysu gazowego w najbliższym sezonie grzewczym, a dążenia rządów by uchronić przed nim konsumentów nie nabrały jeszcze ostatecznego kształtu. Co więcej, ścieżkę dynamiki CPI podbiją także efekty bazy statystycznej powiązane z wprowadzeniem pierwszej odsłony Tarczy Antyinflacyjnej. W tym świetle nie można wykluczać, że na przełomie roku inflacja wystrzeli nawet do 20 proc. r/r. Można szacować, że na koniec 2023 r. ceny wciąż będą rosnąć w dwucyfrowym tempie
Przed nami stagflacja?
Na kolejną falę inflacji Rada Polityki Pieniężnej zapewne będzie patrzeć już przez palce. Będzie ona napędzana przez ceny administrowane, a nie popyt w gospodarce. Drastyczne podwyżki rachunków mocno uderzają w dochód gospodarstw domowych i w ten sposób osłabiają konsumpcję, ale również są poza orbitą wpływów banków centralnych. Co więcej, władze monetarne z coraz większym zaniepokojeniem będą patrzeć na słabnięcie wzrostu gospodarczego.
Opublikowane dziś szczegółowe dane o PKB w drugim kwartale są lepsze od wstępnych szacunków, ale nie pozostawiają złudzeń, że trwa ostre hamowanie koniunktury. Dynamika wzrostu obniżyła się do 8,5 do 5,5 proc. r/r. Gospodarka skurczyła się o 2,1 proc. w porównaniu z pierwszymi 3 miesiącami tego roku.
– W pierwszym kwartale blado wypadła konsumpcja. W drugim jej dynamika utrzymała się blisko 6,5 proc. wyższa niż rok wcześniej. Tym razem należy ocenić, że to dobry wynik w otoczeniu m.in. rekordowej inflacji i bezprecedensowego zacieśnienie polityki pieniężnej. Fatalne nastroje konsumentów i przedsiębiorstw mogą zwiastować, że to dopiero początek tarapatów i konsumpcję czeka mocne schłodzenie. Realny jest scenariusz, w którym w 2023 r. polska gospodarka w ogóle nie urośnie