"Pewnie na początku zginie wiele osób". Miliarderzy ruszają na podbój kosmosu

Na Ziemię powróciło czworo astronautów, którzy odbyli rekordowo misję na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Była ta załoga, która w przestrzeń kosmiczną została wyniesiona w ramach pierwszej operacyjnej misji w programie Commercial Crew, angażujących prywatne przedsiębiorstwa, w tym przypadku – firmę SpaceX Elona Muska. Miliarder-wizjoner od dawna snuje śmiałe wizje podboju kosmosu, a NASA – nie szczędzi mu okazji. Musk w ostatnich dniach znów powrócił do tematu kolonizacji Marsa i z dużą szczerością stwierdził, że przy pierwszych próbach zdobycia Czerwonej Planety na pewno zginie wiele osób.

Shannon Walker, Mike Hopkins, Victor Glover I Soichi Noguchi to czwórka astronautów, którzy dzięki kapsule SpaceX Crew Dragon powrócili bezpiecznie na Ziemię z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS, International Space Station). Spędzili oni na ISS ponad pięć miesięcy (168 dni) – to rekordowo długi pobyt załogi wyniesionej na Stację za pośrednictwem statku kosmicznego skonstruowanego w Stanach Zjednoczonych.

Astronauci polecieli na ISS w ramach misji Crew-1 – pierwszego operacyjnego załogowego lotu kapsuły Crew Dragon wyniesionej w przestrzeń kosmiczną przez rakietę Falcon 9 16 listopada 2020 r. Była to pierwsza misja w ramach programu Commercial Crew, który polega na współpracy NASA z przedsiębiorstwami prywatnymi. Za przygotowanie misji odpowiadała firma SpaceX, której dyrektorem generalnym jest miliarder-wizjoner Elon Musk.

Wcześniej, w ubiegłą sobotę, do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej dotarła kolejna grupa czworga astronautów w kapsule SpaceX – Shane Kimbrough, Megan McArthur, Akihiko Hoshide i Thomas Pesquet. Media podkreślają, że była to już trzecia wspólna załogowa misja realizowana wspólnie przez NASA i SpaceX w ciągu ostatnich 11 miesięcy, co uznane jest „bardzo szybkie tempo” (pierwsza testowa misja załogowa (DM-2) wyruszyła w przestrzeń kosmiczną 30 maja 2020 r).

Misja DM-2 była pierwszą od 9 lat, podczas której amerykańscy astronauci zostali wyniesieni na ISS z terytorium Stanów Zjednoczonych. Od 2011 r. loty Amerykanów na Stację wykonywane były przy użyciu rosyjskich rakiet z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Załogowe misje realizowane w partnerstwie ze SpaceX to pierwsze tak duże przedsięwzięcia kosmiczne, za którymi stoi prywatna firma.

SpaceX jest jednym z największych beneficjentów programu Commercial Crew. W połowie kwietnia NASA poinformowała, że to właśnie firma Elona Muska została wybrana do realizacji wartego ok. 3 mld dolarów kontraktu na budowę statku kosmicznego mającego w 2024 r. wysłać załogową misję na Księżyc. Wysłanie ludzi na ziemskiego satelitę powinien poprzedzić testowy lot bezzałogowy.

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez NASA, statek HLS SpaceX, który przetransportuje astronautów na Księżyc, „opiera się na przetestowanych silnikach i doświadczeniach lotniczych maszyn Falcon oraz Dragon”.

Artemis – bo tak nazywa się misja wysłania ludzi na Księżyc przy wsparciu firmy Muska – zakłada wyniesienia za pomocą rakiety Space Launch System czworga astronautów na orbitę księżycową na pokładzie statku Orion. Stamtąd dwoje członków załogi ma przenieść się do HLS  (Human Landing System; ang. System lądowania człowieka) i w ten sposób dotrzeć na powierzchnie Księżyca. Po tygodniu eksploracji dwoje astronautów powróci do Oriona, a następnie - wraz z pozostałymi osobami – na Ziemię.

„To jest reklama Marsa”

Jak wskazuje NASA, konstrukcja HLS musi mieć możliwość łatwego przekształcenia w celu wykorzystania jej w podróżach m.in. na Marsa lub „w inne miejsca”. Amerykańska agencja kosmiczna nie ukrywa, że Artemis jest istotną próbą przed eksploracją Czerwonej Planety.

 

„Współpracując z partnerami w ramach programu Artemis, agencja udoskonali technologie precyzyjnego lądowania i będzie rozwijać nowe możliwości mobilności, aby pozwolić na eksplorację nowych rejonów Księżyca. Na powierzchni [Księżyca], agencja zaproponowała zbudowanie nowego habitatu i łazików, testowanie nowych systemów zasilania i nie tylko. Te i inne innowacje i udoskonalenia dokonane w ramach programu Artemis mogą gwarantować, że NASA i jej partnerzy są gotowi do następnego wielkiego kroku w zdobywaniu przez człowieka kosmosu – eksploracji Marsa”

czytamy w komunikacie agencji.

Wizja marsjańskiej misji załogowej trafiła na podatny grunt w osobie CEO SpaceX, Elona Muska. Ekscentryczny miliarder o planach założenia kolonii na Czerwonej Planecie mówił od wielu lat, a w 2016 r. przedstawiał publicznie konkretne założenia. Ich podstawą był „dwuczłonowy system nośny”, a także wykorzystanie technologii pełnego odzysku komponentów, wytwarzania paliwa rakietowego oraz tankowania na orbicie i powrotu na Ziemię. Wszystko ma zmierzać do osiągnięcia jasnego celu – obniżenia kosztów wyprawy w przeliczeniu na jednego astronautę, docelowo do ok. 200 tys. dolarów.

Musk kreślił perspektywy pojawienia się kolonizatorów w ciągu najbliższych lat, a do 2050 r. – powstania na Marsie nawet samowystarczalnego miasta.

W grudniu 2020 r. miliarder zapowiedział, że w ciągu 2 latach wysłana zostanie bezzałogowa misja na Marsa, która realizowana będzie z wykorzystaniem pojazdu Starship. Marcowy test ostatniego prototypu maszyny, oznaczonego symbolem SN11, zakończył się niepowodzeniem pomimo zwieńczonych sukcesem wcześniejszych testów statycznych. Trwający kilka minut lot zakończył się eksplozją w momencie manewru lądowania.

Według ubiegłorocznych zapowiedzi Elona Muska lot załogowy na Czerwoną Planetę to kwestia najbliższych 4-6 lat. Nie będą to jednak łatwe wyprawy. W niedawnym wywiadzie z Peterem Diamandisem na kanale XPRIZE Foundation, dyrektor generalny SpaceX przyrównał eksplorację Marsa z wyprawą Ernesta Shackletona na Antarktydę. 

- To niebezpieczne, niekomfortowe, a podróż jest długa i niekoniecznie wrócisz z niej żywy. To jednak czyn chwalebny i niesamowite doświadczenie. (…) Jeśli długa i niebezpieczna podróż, z której może nie wrócić żywy, ale okryjesz się sławą i chwałą, brzmi dla ciebie dobrze, to Mars jest właściwym wyborem. To jest reklama Marsa. Szczerze, wielu ludzi pewnie zginie na samym początku. To ciężka wyprawa, a my nikogo nie chcemy do niej zmuszać

mówił Musk.

Jak wielu jest chętnych na niebezpieczną wyprawę? Ponad rok temu NASA ogłosiła, że poszukuje chętnych do wyprawy na Księżyc oraz Marsa. W poprzednim naborze, ogłoszonym w 2017 r. spośród ponad 18 tys. chętnych wybrano grupę 12 osób. Warto dodać, że wymagania stawiane kandydatom były poważne i związane w dużej mierze z odpowiednim wykształceniem.

Kosmiczna turystyka kusi miliarderów

Ponad 200 tys. osób wyraziło zainteresowanie udziałem w misji eksploracji Marsa w ramach niezrealizowanego programu MarsOne, z których docelowo miało zostać wybranych 24 astronautów. MarsOne to prywatny projekt eksploracji Czerwonej Planety, który zakiełkował w głowie holenderskiego przedsiębiorcy Basa Lansdorpa. Chciał on - podobnie jak Musk - stworzyć na Marsie ludzką kolonię. Problemem jednak okazało się finansowanie - motorem zachęcającym do inwestowania i sponsorowania przedsięwzięcia miał być program telewizyjny, celujący w bycie jednym z największych reality show. Wzbogacać miał go element interaktywny, ponieważ to telewidzowie mieliby wpływ na ostateczny wybór astronautów (!). Według pierwotnych planów, za rok w ramach misji MarsOne na Czerwoną Planetę miałby zostać wysłany łazik demonstracyjny, a za 11 lat - lądowaliby tam pierwsi ludzie. W 2019 r. firma prowadząca projekt zbankrutowała, tracąc zainteresowanie ze strony producentów telewizyjnych.

Podbój kosmosu wciąż pozostaje w orbicie zainteresowań sektora prywatnego, a w szczególności – rekinów biznesu. Jednocześnie z numerem 2 na liście najbogatszych ludzi na świecie – Elonem Muskiem – o swoje wpływy w przestrzeni pozaziemskiej walczy także numer 1 – Jeff Bezos, właściciel inicjatywy Blue Origin. Była ona jednym z konkurentów SpaceX w walce o kontrakt na budowę statku kosmicznego w ramach programu Artemis.

Bezos nie pogodził się porażką i złożył protest przeciwko NASA, w którym twierdzi, że w ostatniej chwili zmieniono warunki konkursowe. Informuje o tym „New York Times”. Chodzi o to, że agencja wybrała jedną firmę zamiast dwóch. Blue Origin argumentuje, że taka decyzja „eliminuje możliwość konkurowania” oraz „opóźnia, a nawet zagraża powrotowi USA na Księżyc”. 

Blue Origin skoncentrowała się na programie suborbitalnych lotów kosmicznych, która miałyby być realizowane z wykorzystaniem pojazdu New Shepard. W ostatnich tygodniach prototyp o symbolu NS-15 wypadł całkiem nieźle w testach, osiągając pułap ok. 100 km i bezpiecznie lądując.

W eksplorację przestrzeni kosmicznej zaangażował się także inny miliarder, Richard Branson, który kilkanaście lat temu założył inicjatywę Virgin Galactic, mające specjalizować się w lotach suborbitalnych. 10 lat temu na przedstawioną przez Bransona wizję turystycznej podróży w kosmos przystało wiele znanych postaci ze świata showbiznesu. Choć początki były dość obiecujące, to do Bransona w tej kwestii los nieszczególnie się uśmiechnął. W 2007 r. przy pracach nad projektem zginęło – w wyniku eksplozji – trzech inżynierów, a siedem lat później, podczas testów statku kosmicznego na pustyni Mojave w USA, śmierć poniósł pilot. 

Branson nie poddał się i dalej realizował swoją wizję lotów suborbitalnych. Testy innego SpaceShipTwo - VSS Unity - wypadły całkiem obiecująco i w grudniu 2018 r. pojazd osiągnął wysokość blisko 83 kilometrów. W maju mają odbyć się dalsze, końcowe już testy VSS Unity. Virgin Galactic zaprezentowało kilka tygodni temu statek nowej, trzeciej generacji, który ma przechodzić obecnie testy naziemne, a już latem - testowo wznieść się w przestworza. Bronson zapowiada, że już w 2022 r. możliwe będą turystyczne loty w przestrzeń pozaziemską.

Na dniach szczegóły dotyczące biletów na podróż w kosmos ma przedstawić także Blue Origin. Loty mają odbywać się z wykorzystaniem wspomnianego już statku New Shepard, na pokładzie którego zmieści się 6 osób.

Źródło

Skomentuj artykuł: