Kierowcy muszą mieć się na baczności nie tylko podczas jazdy samochodem. Powinni też uważnie studiować obowiązujące przepisy, bo i tam czają się pułapki. Zapewne mało kto wiedział, że nieuiszczenie opłaty w wysokości 50 groszy może się skończyć poważnymi problemami, a nawet ogromną karą finansową.
To temat, który niedawno wywołał spore poruszenie wśród posiadaczy samochodów, a także dziennikarzy z branżowych, motoryzacyjnych serwisów. Opisywana przez nich sytuacja była bowiem mocno zaskakująca, a rozbijała się o pewien zapis w Ustawie o kierujących pojazdami.
Dotyczy on osób, które w przeszłości „narozrabiały” podczas jazdy i zostało im odebrane - przez policjantów na czas określony – uprawnienie do kierowania autem.
We wspomnianej ustawie jest artykuł 102, który dotyczy właśnie zatrzymania i zwrotu zatrzymanego prawa jazdy, a w punkcie 2 zapisano:
„Zwrot zatrzymanego prawa jazdy lub pozwolenia na kierowanie tramwajem następuje po ustaniu przyczyny zatrzymania oraz po uiszczeniu opłaty ewidencyjnej (…)”. W tej sprawie kluczowy jest ostatni fragment.
Wielu kierowców mogłoby bowiem sądzić, że jeśli stracili prawo jazdy np. na 3 miesiące, to po upływie tego terminu, mają prawo ponownie zasiąść za kółkiem – bez przeprowadzania dodatkowych formalności.
Tym bardziej, że obecnie zatrzymanie uprawnień jest raczej symboliczne, bo przecież - zgodnie z obowiązującym prawem - kierowcy nie muszą już nawet posiadać przy sobie plastikowego dokumentu.
„Obecnie kierowca po przekroczeniu dozwolonej prędkości w obszarze zabudowanym o minimum 50 km/h, jego prawo jazdy zatrzymywane jest przez starostę na okres trzech miesięcy” – przypomina serwis motofakty.pl – „Jeżeli osoba ta będzie w dalszym ciągu prowadzić pojazd bez prawa jazdy, 3-miesięczny okres będzie przedłużony do pół roku. W przypadku ponownego prowadzenia pojazdu w przedłużonym okresie, starosta wyda decyzję o cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdem. Po cofnięciu uprawnień kierowca będzie musiał ponownie zdać egzamin”.
A odzyskiwanie uprawnień? W dobie powszechnej informatyzacji mogłoby się wydawać, że również i ta kwestia rozwiązywana jest poprzez automatyczną korektę w komputerowej bazie danych. Niestety, w tym przypadku jest inaczej.
Kierowca, któremu na czas określony odebrano uprawnienie do siadania za kółkiem, aby je odzyskać musi się pofatygować do wydziału komunikacji w starostwie powiatowym, wypełnić odpowiedni formularz, a przede wszystkim uiścić wspomnianą opłatę ewidencyjną. W tym przypadku wynosi ona 50 groszy. Co jeśli tego nie zrobi?
Formalnie - nie odzyskał prawa jazdy. I tak będzie figurował w Centralnej Ewidencji Kierowców. Skutek oczywisty: jeśli zostanie zatrzymany przez policjantów do kontroli, to mogą oni potraktować taką osobę jak pirata drogowego, który nie powinien prowadzić auta. W konsekwencji – zagrożenie karą od półtora tysiąca złotych do nawet 30 tys. zł.
Warto również odnotować, że powstał – jak wynika z informacji opublikowanej przez Rządowe Centrum Legislacji - projekt nowelizujący te przepisy, które dotyczą opłat ewidencyjnych. Mają one po prostu zniknąć.
Jak pisze serwis prawo.pl, który zacytował fragmenty uzasadnienia projektu: „obecnie opłata ewidencyjna jest pobierana od obywateli, w szczególności przez organy samorządowe – w związku z realizacją czynności dotyczących rejestracji pojazdów, m.in. wydaniem dowodu rejestracyjnego, pozwolenia czasowego, zalegalizowanych tablicy rejestracyjnych i ich wtórników, karty pojazdu, nalepki kontrolnej, prawa jazdy, międzynarodowego prawa jazdy (..)”.
„W wyniku tych zmian zakładane jest wyeliminowanie opłat ewidencyjnych uiszczanych przez obywateli i przedsiębiorców w związku z rejestracją pojazdów, nabywaniem uprawnień do kierowania pojazdami, poddaniem pojazdu wymaganym badaniom technicznym” – podkreślono.