Nowy Jedwabny Szlak, największy projekt infrastrukturalny, jakiego kiedykolwiek podjął się pojedynczy kraj, i najbardziej agresywna zagrywka Pekinu w polityce zagranicznej od czasu założenia Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 roku, jest pod kreską.
A miało być tak cudownie. We wrześniu i październiku 2013 roku podczas wizyt w Kazachstanie i Indonezji sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Xi Jinping przedstawił inicjatywę "Jeden pas i jedna droga" mającą być odpowiednikiem nowego Jedwabnego Szlaku. Idea następnie była promowana przez premiera Chin Li Keqianga podczas wizyt państwowych w Azji i Europie.
Skala inwestycji infrastrukturalnych, projektów w zakresie edukacji, materiałów budowlanych, kolei i autostrad, motoryzacji, nieruchomości, sieci energetycznej oraz żelaza i stali robiła wrażenie. Niektóre szacunki określały "Jeden pas i jedną drogę" jako jeden z największych projektów infrastrukturalnych i inwestycyjnych w historii, obejmujący ponad 68 krajów, w tym 65 proc. ludności świata i 40 proc.globalnego produktu krajowego brutto według stanu na 2017 r. Projekt oparł się na starych szlakach handlowych, które niegdyś łączyły Chiny z zachodem, szlakach Marco Polo i Ibn Battuty na północy oraz szlakach wypraw morskich admirała dynastii Ming Zheng He na południu.
Ale już w 2020 r. Centrum Studiów Europejskich im. Wilfrieda Martensa ostrzegało:
Chiny drogo zapłaciły za swój geopolityczny skok. Koronakryzys jest najnowszym przykładem ryzyka związanego z masowymi inwestycjami w Jedwabny Szlak. Ten megaprojekt, znany również jako Jeden Pas i Jedna Droga, został zapoczątkowany w 2013 r. w celu wsparcia szybkiego rozwoju gospodarki Chin poprzez inwestycje wychodzące poza granice kraju. Obejmuje ona inwestycje infrastrukturalne, politykę rozwoju, relacje inwestycyjne i handlowe oraz współpracę finansową z krajami partnerskimi. Ponadto stanowi ona kluczową politykę wspierającą geopolityczny wzrost znaczenia Chin, tj. poprzez umiędzynarodowienie chińskiego systemu finansowego i jego waluty, umożliwiając stworzenie silnej gospodarki opartej na eksporcie.
I dalej:
Ostatnia pandemia spowodowała znaczne spowolnienie gospodarcze i doprowadziła do odpływu kapitału w wielu krajach [biorących udział w projekcie]. Wybuch epidemii stanowi nową przeszkodę dla programu handlowego i infrastrukturalnego, powodując opóźnienia i zakłócenia, np. w wyniku niedoborów siły roboczej spowodowanych kwarantanną. Zwiększa to ryzyko związane z finansowaniem projektów inwestycyjnych w mniej stabilnych politycznie i gospodarczo krajach rozwijających się. Jednak nie tylko wiele krajów znalazło się w chińskiej pułapce zadłużenia, ale również same Chiny potrzebują strategii zarządzania kredytami zagrożonymi w czasie kryzysu. Niewypłacalność pożyczek na Jedwabnym Szlaku może zagrozić chińskiemu megaprojektowi.
Teraz do kryzysu pandemicznego doszła inwazja Rosji na Ukrainę i związane z nią konsekwencje ekonomiczne, surowcowe, finansowe i geopolityczne.
W rezultacie wiele z krajów rozwijających się, które miały nadzieję skorzystać z chińskich funduszy, nie jest w stanie obsługiwać pożyczek związanych z nowym projektem Jedwabnego Szlaku. Skutkuje to łączną kwotą 118 miliardów dolarów w postaci zagrożonych pożyczek, których Chiny udzieliły krajom rozwijającym się - większość dotyczy projektów infrastrukturalnych w ramach Jedwabnego Szlaku. Teraz Pekin zmuszony jest tym państwom udzielać pożyczek "ratunkowych", aby zapobiec poważnemu kryzysowi bilansu płatniczego.
Jak ustalił "Financial Times", dokładna analiza projektu, który chiński prezydent Xi Jinping określił jako "projekt stulecia", ujawniła "górę złych długów". Według danych grupy badawczej Rhodium Group tylko w ciągu ostatnich dwóch lat, 2020-2021, trzeba było zrestrukturyzować kredyty o łącznej wartości 52 mld dolarów, które zostały udzielone przez chińskie banki w kontekście Jedwabnego Szlaku. Kwota ta była ponad trzykrotnie wyższa niż bezpośrednio w poprzednich dwóch latach, gdy wyniosła 16 mld dolarów. Jest to gwałtowne pogorszenie oznaczające, że 16 proc. wszystkich pożyczek udzielonych przez chińskie instytucje finansowe krajom rozwijającym się wymagało restrukturyzacji.
Chiny musiały zmierzyć się z niewypłacalnością podmiotów zagranicznych, którym chińskie banki udzieliły pożyczek. Jak zauważa brytyjska gazeta, Pekin musi teraz poradzić sobie z ogromną ilością zagrożonych pożyczek. Wiele z restrukturyzacji długów obejmuje ich umorzenie, duże wydłużenie czasu spłaty, a także obniżenie stóp procentowych. W miarę przyrostu pożyczek udzielanych w ramach projektu Nowego Jedwabnego Szlaku, Chiny zostały zmuszone do udzielenia awaryjnych kredytów "ratunkowych" wielu rządom, którym udzieliły pożyczek, aby zapobiec powszechnemu i poważnemu kryzysowi bilansu płatniczego. Wśród krajów, które otrzymały takie pożyczki, były Turcja, Egipt, Ukraina, ale także Sri Lanka, która pogrążyła się w kryzysie politycznym i gospodarczym. Jednak, jak podkreślają ekonomiści znający sprawę, te awaryjne kredyty zapobiegają fali bankructw, ale w żaden sposób nie rozwiązują głębszych problemów finansowych stojących za złymi kredytami.
Finansując projekty drogowe, sieci kolejowe, porty, lotniska i ogólnie rzecz biorąc szeroki zakres projektów infrastrukturalnych w ciągu ostatniej dekady, Chiny musiały konkurować z głównymi międzynarodowymi instytucjami finansowymi, a zwłaszcza z Bankiem Światowym. Teraz, gdy wszystkie te pożyczki zamieniają się w próby zapobiegania bankructwom, rola Pekinu zaczyna naprawdę przypominać tę, którą zwykle odgrywa MFW, udzielający pożyczek awaryjnych w czasach wielkiego kryzysu gospodarczego.
Jednocześnie problem zadłużenia i złych kredytów, który otacza Jedwabny Szlak, zwrócił uwagę przywódców politycznych państw na całym świecie. W maju kanclerz Niemiec Olaf Scholz bił na alarm, odnosząc się do zawrotnych kwot pożyczek, których Chiny udzieliły biednym krajom, a zwłaszcza krajom afrykańskim. Niemiecki kanclerz ostrzegł nawet, że "istnieje realne ryzyko nowego wielkiego kryzysu zadłużenia na globalnym Południu i będzie on wynikał z pożyczek, których Chiny udzieliły na całym świecie." Jego ostrzeżenie było echem szerszych obaw wyrażonych w zeszłym miesiącu przez Bank Światowy, który ostrzegł, że kraje rozwijające się mogą zmierzać do kryzysu zadłużenia podobnego do tego, który miał miejsce w latach 80.